Poznajcie nowe epiki

OSTATNIE WPISY:

Poznajcie nowe epiki

Kim był Allenor? W jakich okolicznościach powstał Żmij? Jaka opowieść wiąże się z Imisindo? Jak w ogóle wyglądają? Tak, czas na nowe epiki!

Allenor
W mieczu zaklęto duszę wielkiego rycerza Taernu. Dotyk jego ostrza jest dla łotrów i potworów jak rozżarzone żelazo.

Czytaj więcej

Allenor był niedoścignionym ideałem rycerza, który ponad wszystko stawiał obronę słabszych i walkę z nieprawością. Kiedy został pasowany, poprzysiągł nie spocząć, póki nie wypleni zła z całego Taernu. Nigdy nie odmawiał pomocy pokrzywdzonym, a żaden łotr nie mógł liczyć na jego litość. Wkrótce Allenor stał się dla ludzi symbolem sprawiedliwości i nadziei. Nie wszystkim jednak się to podobało.

Możni z Kagliharmonu zaczęli się obawiać, że rycerz ukróci ich ciemne interesy. Przekonali słabego, podatnego na ich podszepty króla, że popularność Allenora jest dla niego zagrożeniem i trzeba się go pozbyć. Król wysłał rycerza, by ten schwytał maga-renegata, który parał się nekromancją. Allenor nie wiedział, że misja była pułapką, a mroczny mag jest przygotowany na jego nadejście. U stóp obsydianowej wieży czarnoksiężnika Allenor stoczył swą ostatnią bitwę. Rycerza osaczyła cała horda ożywieńców i demonów, a choć ten rozbijał kolejne ich fale, to musiał w końcu ulec plugawej magii. Umierającemu Allenorowi nekromanta zadał jeszcze jeden, ostatni i najbardziej dotkliwy cios - wyznał mu prawdę o spisku króla, w imieniu którego rycerz walczył z nieprawością.

Gorycz prawdy i niespełniona obietnica nie pozwoliły duszy Allenora odejść w spokoju. Po dziś dzień trwa w Kręgu Dusz, gotów by znów nieść sprawiedliwość i wspomóc swą potęgą każdego rycerza wierzącego w jego ideały.


Attawa
Kostur pobłogosławiony przez boginię śmierci. Pomaga oddanym adeptom voodoo zdobyć niekwestionowaną władzę nad śmiercią.

Czytaj więcej

Attawa była boginią śmierci, którą utorskie plemiona wyznawały wiele lat przed ich zjednoczeniem przez Hegemona. Czcili ją zarówno szamani pragnący poznać tajniki mrocznej magii, jak i prości ludzie, chcący jak najdłużej oddalić od siebie widmo zgonu

Według utorskich mitów Attawa miała siostrę, boginię życia Elarę. Każda z nich chciała niepodzielnie rządzić światem i doszło między nimi do walki. Attawa zsyłała śmierć na tych, których czas jeszcze nie nadszedł, a Elara wskrzeszała i podtrzymywała przy życiu nawet śmiertelnie rannych i nieuleczalnie chorych, którzy na próżno usiłowali odebrać sobie życie. Rośliny zaczęły wypuszczać kwiaty zimą, owoce ulegały rozkładowi, nim jeszcze zaczęły dojrzewać, a matki rodziły dzieci w ciałach starców u kresu swego życia, Przez długi czas żadna z sióstr nie chciała ustąpić i żadna nie była w stanie pokonać tej drugiej. Ich konflikt doprowadził do zatrzymania naturalnego cyklu życia i śmierci, a boginie z przerażeniem odkryły, że zaczęły tracić swą moc. Zaprzestały walki i połączyły siły, by przywrócić naturalny balans, a gdy świat wrócił do równowagi, obie boginie stanęły na jego straży.

Choć rządy Hegemona całkowicie wypleniły wyznawców Elary, tak pośród odległych pustkowi Utoru wciąż istnieją plemiona oddające cześć Attawie. Bogini łaskawym wzrokiem spogląda na każdego spragnionego wiedzy o śmierci i chętnie udziela swej mocy żarliwym adeptom mrocznych sztuk.


Washi
Rękawice poświęcone legendarnej Washi. Ich użytkownicy zyskują nadludzką szybkość i precyzję ciosów.

Czytaj więcej

Washi to na wpół legendarna postać, córka pierwszego cesarza Dirtamu. Gdy ten zmarł, nie pozostawiwszy męskiego potomka, wybuchła wojna domowa, gdyż możni nie mogli się pogodzić z faktem, że rządzi nimi kobieta. Rebelianci przejęli kontrolę nad stolicą, ustanowili rządzącą państwem Radę Pięciu, a ich siepacze zabili królewnę i pochowali w bezimiennym grobie. Według legend nie był to jednak koniec jej historii.

Kilka lat po jej śmierci wśród rebeliantów zaczęłą się seria tajemniczych morderstw i nikt nie był w stanie wyśledzić zabójcy. Strach w Radzie narastał i ta postanowiła zwabić go w pułapkę, wystawiając się jako przynęta, w pozornie słabo bronionym pałacu. Członkowie rady przecierali oczy, gdy wkroczyła do niego zamordowana królewna, a gdy otrząsnęli się ze zdumienia, rozkazali ją zabić ukrytym do tej pory gwardzistom. Wtedy Washi rozpoczęła swój taniec śmierci. Żaden z jej ciosów nie chybiał, po każdym kolejny przeciwnik padał na ziemię martwy, a nawała ich strzał i mieczy trafiała tylko w powietrze. W jej oczach nie było agresji czy nienawiści, a jedynie chłodny spokój i determinacja. Poza kilkoma oszalałymi ze strachu sługami nikt nie opuścił pałacu żywy, a sama Washi zniknęła bez śladu.

Wkrótce Washi stała się obiektem kultu. Każdy, kto chciał osiągnąć perfekcję w walce wręcz, uznawał ją za swoją patronkę. Choć wielu uznaje to tylko za legendę, to ci, którzy w imię doskonalenia się w boju proszą o jej łaskę, często zyskują zabójczą sprawność i szybkość.


Żmij
Kostur przepełnia moc największego smoka w historii. Jego żar może kontrolować jedynie prawdziwy władca ognia.

Czytaj więcej

Żmij był prastarym smokiem, pustoszącym Haligard na długo przed powstaniem Imperium. Był wcieleniem żywiołu ognia i żaden bohater nie był w stanie stawić mu czoła. Kilka pokoleń Haligardczyków żyło w bezustannym strachu o swoje życie i dobytek, a ich los był zależny od kaprysów ognistej bestii.

Żmija udało się pokonać dopiero wtedy, gdy najwięksi magowie krainy połączyli swe siły z przybyłymi zza morza przedstawicielami Loży. Smok był zbyt potężny, by dał się utrzymać pod czyjąkolwiek kontrolą i jedyną opcją było zabicie go. Część magów spętała smoka potężnymi zaklęciami, a reszta skruszyła jego twardy jak skała pancerz i przebiła jego serce. Magom nie dane było jednak świętować swego zwycięstwa. Gdy zgasła świadomość smoka, która była jedyną rzeczą utrzymującą w ryzach jego nieskończony żar, w mgnieniu oka rozpętała się potworna pożoga. Ogień pochłonął ciało smoka i wszystkich magów, ziemia w promieniu kilkuset metrów od miejsca śmierci bestii pozostała jałowa przez całe stulecia, a pożary lasów i pól dotarły nawet do oddalonego o wiele kilometrów Magroth.

Żmij jako istota zrodzona z czystego płomienia nie mógł jednak tak po prostu zginąć. Jego ognista esencja wciąż istnieje, a każdy, kto jest gotów poświęcić życie płomieniowi, może sięgnąć po cząstkę jego potęgi. O ile okaże się wystarczająco silny, by ją okiełznać i samemu nie spłonąć w nieposkromionym żarze.


Latarnia Życia
Kostur zawiera cząstkę mocy Drzewa Życia. Dzięki niej, siły natury są na zawołanie każdego dzierżącego go druida.

Czytaj więcej

Latarnia Życia nosi w sobie iskrę naszej największej świętości - Drzewa Życia. Niegdyś do jego gaju ściągali ludzie z całego Alarilu, a Drzewo chojnie obdarowywało wszystkich swoim błogosławieństwem. Tak było do czasu nadejścia zielonej zarazy...

Moc Drzewa przyciągnęła uwagę orków. Te istoty, dowodzone przez niejakiego Tarula, były zazdrosne o dary, jakimi obdarzało nas Drzewo. Jednak zielonoskórzy, miast oddać należną mu cześć i prosić o jego łaskę, postanowili je zniszczyć. Nie chcieliśmy walki, ale gdy te kreatury zaczęły karczować święty gaj, musieliśmy chwycić za broń. Zabiliśmy wielu najeźdźców, ale na ich miejsce wciąż przychodzili kolejni i powoli, lecz nieubłaganie spychali nas w głąb puszczy. Wkrótce dotarli do Drzewa Życia, a poznawszy jego moc, zaczęli je rąbać na kawałki, a te palić, by Drzewo nie zdołało się nigdy odrodzić. Kilku z nas zostało schwytanych i w rozpaczy i niedowierzaniu patrzyliśmy, jak wszystko, co dla nas święte, obraca się w popiół. Zrodzona z tego wściekłość dała nam dość sił, by wydostać się z więzów. Moi bracia w samobójczym zrywie zaatakowali te zwierzęta, dając mi dość czasu, bym uciekł w ciemną noc z ostatnią niespaloną gałęzią.  

Wraz z nią uratowałem kilka żołędzi, które zasadziłem w odosobnionych miejscach, w nadziei, że wyrosną z nich nowe Drzewa Życia. Nie wiem, czy moja misja się powiodła - jeśli nowe Drzewa wykiełkują, będzie to na długo po tym, jak już odejdę z tego świata.

~Astalor, ostatni z opiekunów Drzewa Życia


Imisindo
Łuk emanuje aurą Wiecznego Łowcy. W rękach godnego jego mocy sieje śmierć i spustoszenie.

Czytaj więcej

Imisindo, zwany także Wiecznym Łowcą, to istota z andajskich mitów, duch lasów i patron myśliwych. Pokazał on pierwszemu człowiekowi jak stworzyć łuk i z niego korzystać, nauczył go tropić zwierzynę i poruszać się bezszelestnie w leśnej gęstwinie. Andajscy myśliwi przed wyprawą w dzikie ostępy starali się przebłagać go darami i modłami, by ten zapewnił im obfitość zwierzyny, pewną rękę i celne oko.

Według jednej z legend, Imisindo, przemierzając Pustynię Andajską, natknął się na olbrzymią bestię, praojca wszystkich skallterków. Stwór dewastował okolicę, ryjąc tunele tak głębokie, że zapadały się okoliczne góry. Wszystkie zwierzęta w okolicy zginęły, a skallterk zaczął zagrażać także rozciągającej się za pustynią wielkiej puszczy, która była domem Imisindo. Nie mógł on dopuścić do jej zniszczenia i zaatakował potwora. Pancerz bestii był tak gruby, że strzały Imisindo nie mogły go przebić, zaś Wieczny Łowca był tak szybki i zwinny, że nie dosięgnął go żaden z ciosów potwora. Imisindo nie mogąc zabić bestii zwabił ją w najgłębsze czeluście pod ziemią i tam pozbawił ją wzroku. Potwór tkwi tam po dziś dzień, na darmo próbując się wydostać, tłukąc bezokim łbem o korzenie gór i wstrząsając powierzchnią, na którą nie może wrócić.

Imisindo nie pozostaje głuchy na wołanie ludzi innych, niż Andajowie. Każdy, dla kogo łuk jest przedłużeniem jego ręki, a ostry grot przedłużeniem jego woli i umysłu, jest miły Wiecznemu Łowcy i może liczyć na otrzymanie części jego mocy.


Gorthdar
W broni zaklęto duszę wielkiego wojownika Vorlingów. Ostrze płonie jego wieczną żądzą walki i nieposkromionym gniewem.

Czytaj więcej

Gorthdar był największym wojownikiem Vorlingów. Walczył w wojnach Htagi, lecz nie dla władzy czy bogactwa, liczyła się dla niego tylko walka i zwycięstwo. Po klęsce Htagi Vorlingowie byli rozproszeni i osłabieni. Wykorzystały to górskie trolle, które zjednoczył największy z nich, Gnarlug, bestia rozdzierająca ludzi na strzępy siłą swoich łap. Trolle zeszły z gór, by wytępić ludzi z Dmorther i nikt nie był w stanie stawić im czoła. Kolejne wioski padały ich ofiarą, aż na ich drodze stanął Gorthdar. Wyzwał Gnarluga na pojedynek, powalił go i odciął mu łeb. Trolle uciekły przerażone śmiercią wodza, a Vorlingowie okrzyknęli Gorthdara bohaterem.

Trolle pragnęły zemsty, ale żaden z nich nie śmiał z nim walczyć. Uciekły się do podstępu - napadły jego wioskę gdy ten wyruszył na polowanie i zamordowały jego kobietę i nienarodzone dziecko, które w sobie nosiła. Gdy Gorthdar odkrył, co się stało, jego umysł zasnuła czerwona mgła. Nie zważał na mróz, nie musiał jeść, ani odpoczywać, dzień i noc przemierzał góry karmiony jedynie żądzą krwi. Stosy trupów, jakie za sobą zostawiał, to wciąż było za mało, by nasycić jego pragnienie zemsty.

Vorling zatracił się w swoim gniewie i zaginął - nikt nie wie, czy zginął w śnieżnych zamieciach czy w końcu znalazł równego sobie i przegrał. Jednak nawet śmierć nie zdołała ugasić jego gniewu - duch Gorthdara wciąż błąka się po Kręgu Dusz, czekając, aż znajdzie się ktoś godny sprowadzić go z powrotem na ten świat, ktoś kto nasyci jego żądzę mordu.


Jak ulepszyć epika?